Strona:PL Zola - Paryż. T. 2.djvu/354

Ta strona została uwierzytelniona.

mowę, z jaką wiedziano, że wystąpi. Okazał się w niej mistrzem, przewyższył samego siebie. Wszak w tymże kościele św. Magdaleny chrzcił nie tak dawno matkę dzisiejszej panny młodej. Sam przygotował nawrócenie pięknej, jasnowłosej żydówki, która ze wzruszeniem przystąpiła do ceremonii chrztu katolickiego, mającego ją zbliżyć do umiłowanego przez nią Gerarda. Cały Paryż był obecny przy tej ceremonii i oczy wszystkich zachodziły łzami rozczulenia, patrząc na religijne przejęcie się Ewy. Przed kilku miesiącami, tutaj, z tej oto kazalnicy, wygłosił trzy słynne konferencye o nowym duchu czasu, o rozbudzeniu się chrześcijańskiego spirytualizmu. co nazwał szczęśliwą datą pogromu wiedzy podporządkowanej odtąd władzy kościoła, by nic nie stawało na przeszkodzie ostatecznej politycznej ugodzie pomiędzy Republiką i Rzymem. Teraz, danem mu jest błogosławić związek małżeński ubogiego syna arystokratycznego rodu z pochodzącą z burżuazyi dziedziczką pięciomilionowego posagu. Wszystkie więc stany jednoczyły się w miłości Kościoła, pozostawał tylko na uboczu stan czwarty, lud, który dotąd żadnej nie odegrał roli, lud ciemny, na znojną pracę skazany. Monsignor Martha, zręcznie wymijając przeszkody, zaznaczył w swem przemówieniu położone przez siebie zasługi. Był on rzeczywiście wysłannikiem ugodowym pomiędzy papieżem a rządem republiki, jezuitą uznającym oportunizm w polityce i potrzebę po-