Strona:PL Zola - Paryż. T. 2.djvu/378

Ta strona została uwierzytelniona.

żonemi ramionami, z kwiatami w butonierkach, z żądzą zabawienia się i użycia wrażeń przy nadarzającej się wyjątkowej sposobności. Fonsègue zasiadł w loży „Globu“ w towarzystwie zaproszonych przyjaciół, Massot stał przed zwykle zajmowanem przez siebie krzesłem na parterze, również jak sędzia śledczy Amadieu, zapalony miłośnik teatru Komedyi Francuzkiej, a niedaleko niego można była widzieć generała de Bozonnet, oraz kilka najwyższych figur z pałacu sprawiedliwości. Lecz szczególniejszą uwagę zwracał Sagnier, z powodu swego skandalicznego i okolicznościowego artykułu, jaki wydrukował dziś rano na pierwszej stronicy „Głosu ludu“; otyły, apoplektyczny, twarz miał czerwoną i obrzękłą, a rozglądał się po sali, jakby dla połowu ofiar, na jakie rzucić się ma niebawem. Chaigneaux zatrzymał dla siebie skromne miejsce na dodatkowym stołku, ale tymczasem rozbijał się po korytarzach, niecąc zapał wśród przybywających osób, szeptanemi na ucho wiadomościami. Gdy w wielkiej loży pierwszego piętra naprzeciwko loży barona Duvillard, ukazał się Monferrand, a za nim Dauvergue, zauważono ich natychmiast i cała sala uśmiechnęła się znacząco, wszyscy bowiem dobrze wiedzieli, że przeważnie tym dwóm ministrom debiutantka zawdzięcza swój występ na scenie teatru Komedyi Francuzkiej.
Jeszcze wczoraj, a nawet dzisiaj prasa niechętnie szemrała, zapowiadając obecne przedsta-