wienie. Sagnier ze zwykłą brutalnością wręcz twierdził, że zaangażowanie Sylwii, znanej całemu miastu prostytutki, było publicznym skandalem, a wyznaczenie jej roli Pauliny było pośmiewiskiem i obrazą moralności. Sylwia, pragnąca się ukazać na scenie w postaci jednej z najszlachetniejszych bohaterek, od dawna wywoływała niechętne przycinki dziennikarzy, uważających tę fantazyę ładnej dziewczyny za nieuzasadnioną i wprost oburzającą. Lecz sprawa ciągnęła się już od sześciu miesięcy, więc Paryż do niej przywykł, a dziś zbiegł się cały w nadziei zabawienia się i śmiechu. Jeszcze przed odsłonięciem kurtyny bawiono się wybornie i złośliwość ustępowała miejsca wesołości. Każdy był gotów bić brawo, byle dalej podtrzymać przyjemny nastrój, unoszący się w powietrzu pragnącej się bawić sali.
Zjawienie się Sylwii na scenie wywarło nadspodziewane wrażenie. W pierwszym akcie skromnie i wdzięcznie udrapowana, zadziwiła salę czystością owalu swej dziewiczej twarzy, niewinnością ust, oczyma niewypowiedzianej szczerości. Sposób, w jaki pojęła rolę, zrazu wywołał zdumienie, a następnie zachwycił i ujął wszystkich. Stworzyła ona z Pauliny postać mistyczną, uniesioną w nadziemskich marzeniach, rodzaj świętej z kościelnego mitrażu. Było to niezgodne z prawdą, z rozsądkiem, lecz tem większy sprawiło efekt, pociągając nowością, a zarazem pa-
Strona:PL Zola - Paryż. T. 2.djvu/379
Ta strona została uwierzytelniona.