Strona:PL Zola - Paryż. T. 2.djvu/385

Ta strona została uwierzytelniona.

W dalszym ciągu opiekując się ojcem, Hyacynt zaproponował, by iść do domu piechotą. Skierowali się więc obadwaj ku Wielkim bulwarom, idąc przez szeroką aleję Opery, o tej godzinie pustą i prawie głuchą. Paląc cygara, szli prawie w milczeniu, podczas gdy nad uśpionym Paryżem unosił się jakby przyciszony wielki jęk jednego z konających światów.