Strona:PL Zola - Paryż. T. 2.djvu/428

Ta strona została uwierzytelniona.
IV.

Dnia dzisiejszego miała się odbyć wielka uroczystość w bazylice Sacré-Coeur. Opowiadano, że dziesięć tysięcy pątników przybyło z prowincyi, by się pochylić pod błogosławieństwem Przenajświętszego Sakramentu, jakie zostanie udzielone wiernym o godzinie czwartej po południu. Już od samego rana cały swój szczyt wzgórza Montmartre roił się zbitemi masami ludu, kramy ze świętościami nie mogły nastarczyć towaru, tylu było kupujących, a we wszystkich szynkowniach i tymczasowych garnkuchniach tłoczono się, pijąc i jedząc bezustannie, bawiąc się i śmiejąc jak na jarmarku. Olbrzymi dzwon „la Savoyarde“ miał być puszczony w ruch i wyczekiwano tego z ciekawością, jako jednej z głównych przynęt dzisiejszej uroczystości.
Piotr przybył, jak zwykle, do pracowni Wilhelma od samego rana. Zastał drzwi otwarte, a gdy próg przestąpił, spostrzegł brata rozmawiającego sam na sam z babką. Pomimo woli, usłyszawszy kilka pierwszych słów, zatrzymał się i korzystając z tego, że go nie spostrzegli, poczuł się