Strona:PL Zola - Paryż. T. 2.djvu/453

Ta strona została uwierzytelniona.

sposobem zapewnię tryumf mojej idei! Zapewne musiałeś zauważyć, że ostatniemi czasy często zamykałem się z babką w jej pokoju na górze?... Otóż klasyfikowałem z nią dokumenta i naradzałem się z tą moją jedyną powiernicą. Wiem, że ona w całości spełni moje polecenia i wykona moją wolę, chociażby miała życiem to przypłacić... zobowiązała się, więc umrę spokojny. Skoro tylko nastąpi przygotowany wybuch, zasypując mnie gruzami bazyliki, babka zostanie jedyną posiadaczką moich papierów, formuły mojego wynalazku, opisu i rysunków broni, bomb i specyalnej armaty i prześle pozostawione ich kopie wszystkim pierwszorzędnym państwom świata. Tak więc, zamiast obdarzyć Francyę, składam wszystkim narodom dar z mojego wynalazku, a tem samem rozbrajając je równomiernie, usuwam możność wojny przez okropność wojny!
Piotr stał czas jakiś w niemym podziwie. Plan Wilhelma przywalił go swym ogromem, w którym naiwność łączyła się z genialnością. Wreszcie, zapytał go przyciszonym głosem:
— Bracie, jeżeli darzysz wszystkie narody swoim potężnym wynalazkiem, dlaczego chcesz wysadzić w powietrze bazylikę, dlaczego masz umierać?...
— Dlaczego?... By mi uwierzono!
Okrzyk ten wyrwał się z piersi Wilhelma z sią niezłomnego przekonania, a po chwili dodał: