Strona:PL Zola - Paryż. T. 2.djvu/474

Ta strona została uwierzytelniona.

ni dopiero co popełnionej przez ukochanego syna. Padła nieprzytomna, jakby rażona gromem. Właśnie w tejże chwili nadeszła babka, trzymając w ręku zapaloną lampę. Wszyscy pośpieszyli ratować zemdloną kobietę. Leżała, jak martwa, z twarzą trupiej bladości.
Piotr patrzał na nią ze ściśniętem sercem, przypominając sobie wieczór, gdy ujrzał ją po raz pierwszy w ubogiem mieszkaniu starego księdza Rose. Wysłuchał wtedy opowieści smutnego jej życia. Pochodziła z majętnej rodziny, mieszkającej na prowincyi, zakochała się i uciekła do Paryża z wybranym przez siebie mężczyzną. Młodą parę ścigało bezustanne prześladowanie losu, a po kilku latach miłosnego pożycia, mąż nagle umarł, pozostawiając żonę z bardzo szczupłym funduszem. Wdowa zamknęła się w ciszy skromnego mieszkania i z troskliwością wychowywała jedynego syna. Przed paru laty straciła znaczną część posiadanego niewielkiego kapitału; pozostał jej tylko syn, w którym złożyła całą swoją wiarę i miłość. Wiktor od jakiegoś czasu nie mieszkał z matką, pod pozorem pracy odwiedzał ją rzadko, lecz matka z ufnością wyczekiwała dnia, w którym jej oznajmi, że wreszcie zdobył świetne stanowisko, odpowiadające jego zdolnościom. Aż oto nagle wszystko ją zawiodło! Niespodzianie usłyszała, że ten syn, przez nią ubóstwiany, jest zbrodniarzem, że rzucił bombę, która zabiła trzy niewinne ofiary!