Strona:PL Zola - Paryż. T. 2.djvu/507

Ta strona została uwierzytelniona.

nędzy i niesprawiedliwości, jakich był świadkiem.
Lecz jakże chorobliwe było jego zaślepienie! Jak mógł, chociażby chwilowo, dać się owładnąć myśli, iż mordem i pożogą można przygotować grunt dla nowej i lepszej przyszłości! Wszelka przemoc jest zbrodnią, a oddziaływanie jej jest zgubne nawet na tych, w obronie których została popełnioną. Wreszcie solidarność tłumu zawsze będzie wrogo usposobiona względem pojedynczego człowieka, działającego na ochotnika w imieniu sprawiedliwości. Wulkanem wybuchającym, siejącym zniszczenie, powinien być lud cały, lud przygotowany odpowiednio, ufny w swe siły, iż zburzywszy stare społeczeństwo, zdoła odtworzyć nowe, zgodne z piastowanym w duszy ideałem. Pojedynczy zaś akt zbrodniczy, chociażby w najszlachetniejszym celu dokonany i okupiony męczeństwem, będzie zawsze tylko zbrodnią i złym zasiewem przyszłości, chociażby przez wywołanie mścicieli. Wiktor Mathis urodził się zbrodniarzem, patrząc na śmierć Salvata, pomścił go, zabijając innych, a czyn jego jeszcze niedorzeczniejszy i potworniejszy od poprzedniego zamachu, wywołał ogólne oburzenie, przynosząc tylko szkodę postępowi bronionej sprawy.
Wilhelm czuł się obecnie zupełnie wyleczonym i uspokojonym. Roześmiał się więc wesoło i rzekł:
— Wszystkie moje plany wzięły inny obrót, niż zamierzałem. Lecz masz słuszność, mistrzu, gdy mówisz, że z konieczności wszystko dąży ku