Strona:PL Zola - Paryż. T. 2.djvu/512

Ta strona została uwierzytelniona.

mi nadsłuchują dolatującego tętna życia promiennego miasta, pewne, iż tylko Paryż wydać z siebie może nową ustawę, głoszącą odrodzenie dotychczasowych stosunków społecznych.
Marya, zwróciwszy się ku oszklonej ścianie pracowni, krzyknęła zachwycona i ukazując Paryż, zawołała:
— Patrzcie! patrzcie! cały Paryż jest w złocie! cały Paryż jest jakby wielkiem żniwem złotego plonu!
Wszyscy spojrzeli ku Paryżowi i czas jakiś stali w milczeniu, olśnieni nadzwyczajną jego pięknością. Powtarzał się w tej chwili efekt światła już niegdyś zauważony przez Piotra. Promienie słońca, ukośnie padając na olbrzymi obszar miasta, zalewały go złotemi pyłami, lecz inaczej niż wtedy, gdy Piotrowi się wydało, że chaotycznie rzucone domy i gmachy Paryża są świeżo zoranym gruntem, na który pada boski zasiew ziarna, rzucanego dłonią olbrzyma niewidzialnego. Nie było to również miasto, występujące z szarych oparów z wyraźnie zaznaczonemi swemi dzielnicami, ze szkołami, bibliotekami na południu z pałacami bogaczy na zachodzie i z labiryntu ciemnych, handlowych ulic po środku. W chwili obecnej zdawało się, że cały Paryż jednem pulsuje życiem, że się sharmonizował w jednolitą całość, w rozległe pole, nie mające granic i pokryte dojrzałym, złocistym plonem. Bogate łany zboża ciągnęły się w nieskończo-