politykę prezydenta rady ministrów, w tym zaś artykule czuć było zwrot przeciwny, zapowiadający blizkie, ostateczne zerwanie. Piotr powiedział, że niezmiernie się zadziwił, przeczytawszy ów artykuł, albowiem sądził, że losy Fonsègne’a, są ściśle złączone z losami Barrouxa, nietylko z powodu zażyłej przyjaźni ich obu, lecz skutkiem jednych i tych samych zapatrywań na sprawy publiczne.
Massot roześmiał się głośno.
— Zapewne, tak, i niezawodnie serce mojego szefa musiało pękać z bólu, z powodu konieczności wydrukowania czegoś podobnego! Tem więcej, że taki artykuł w „Globie“ musiał zwrócić ogólną uwagę i bardzo popsuć interesa ministeryum. Lecz bywają okoliczności, że trzeba sercu gwałt zadać, a szef mój ma węch i wie najlepiej, jak postępować dla dobra swego dziennika, a także dla utrzymania własnego swego stanowiska. Teraz Massot opowiadał o nadzwyczajnem wzburzeniu i zaniepokojeniu, jakie panowało dzisiaj wśród deputowanych. Miał sposobność to zauważyć na korytarzach i w sali poczekalnej na dole, gdzie pozostał czas jakiś przed wejściem na górę. Po dwudniowem zawieszeniu posiedzeń, Izba powracała do swych czynności, w przekonaniu że skandal podniesiony przez „Głos ludu“ przycicha, gdy wtem spostrzeżono, że jest przeciwnie, że wszczęty pożar, jeżeli był przytłumionym, to tylko pozornie, by z nową siłą wy-
Strona:PL Zola - Paryż. T. 2.djvu/64
Ta strona została uwierzytelniona.