Strona:PL Zola - Paryż. T. 2.djvu/67

Ta strona została uwierzytelniona.

wał z goryczą zwyczajnie jak człowiek stary i należący do minionej już epoki a przerażony i truchlejący nad działalnością nowego pokolenia.
— Ponieważ pan szukasz tematu do artykułu — rzekł do Massota — pisz pan o tem, co ci mówię... Temat obfity i bardzo na dobie... Francja przechwala się, że ma milion żołnierzy, a ja panu powiadam, że Francya niema armii! Dam panu niezmiernie ciekawe notatki, jakie robię w tym przedmiocie, użyj ich pan, lecz powiedz całą prawdę, otwórz pan oczy rządowi republikańskiemu, który kraj popycha ku oczywistej zgubie...
Rozpaliwszy się, generał zaczął pouczać dziennikarza, wykładając mu swój wojskowy katechizm. O wojnie i sprawach dla niej odnoszących się, powinna decydować jedna tylko kasta, złożona z wodzów, wyznaczonych z bożej łaski, którzy w potrzebie wiodą do boju hufce złożone z ludzi swojego wyboru, albo z pułków zaciężnych, zawsze bitnych, bo chciwych łupu. Armii niewolno demokratyzować, bo to równoważy się jej zniesieniu. Generał ciężko westchnął, jak bohater pamiętający lepsze czasy, dla którego życie w obozie było jedynym szlachetnym celem istnienia na tej ziemi. Czemże jest dzisiejsza wojna, a raczej duch wojenny! Gdy każdy musi się bić z musu, wtedy nikt nie chce się bić naprawdę. Smutne będą tego następstwa! Bo gdy służba wojskowa