Strona:PL Zola - Paryż. T. 2.djvu/87

Ta strona została uwierzytelniona.

przeprowadzić zamierzył... Jak powstrzymać natychmiastowe głosowanie Izby? Przez chwil kilka, był w rzeczywistej trwodze, i chociaż napozór pogodnie się uśmiechał, wyczekiwał z upragnieniem, by który z deputowanych chciał zabrać głos w odpowiedzi na jego mowę.
Publiczność przyłączyła się do owacyi, nawet damy biły oklaski, a monsignor Martha dawał oznaki najżywszego zadowolenia.
— Cóż, panie generale? — spytał Massot — to warte wygranej bitwy? Dzielny wódz z naszego ministra, umie bronić swojej sprawy! Bo rzecz jasna, wyszedł zwycięzko z brzydkiej katastrofy!
Wreszcie, Monferrand spostrzegł to, czego pragnął, stronnicy popychali Vignona, by zajął trybunę i Vignon, ulegając naleganiom przyjaciół, niebawem miał głos zabrać. Uspokojony, Monferrand podążył na swoje miejsce na ławę ministrów i, z dobrodusznym wyrazem twarzy, zaczął słuchać ze skupioną uwagą słów młodego mówcy.
Teraz Izba nowym została chwycona prądem. Szczupła, wytworna postać Vignona pociągająco rysowała się w liniach, a jego jasno blond broda i niebieskie oczy, jeszcze mu dodawały uroku młodości. Wyrażał się jasno i z wielką prostotą, przedewszystkiem pragnąc zaznaczyć swoją praktyczność, a zwięzłe jego zdania stanowiły korzystne przeciwieństwo z napuszoną czczością frazesów poprzednich mówców. Długie lata, jakie