spędził w administracyi, wyrobiły jego inteligencyę w kierunku bystrego obejmowania całości sprawy, stawiania wniosków i natychmiastowego ich rozstrzygania. Czynny, śmiały, wierzący w swoją gwiazdę, Vignon miał tę wyższość nad wielu innymi, że jeszcze był zamłody, by już mieć czas skompromitowania się w jakiej skandalicznej sprawie, a może chroniła go od tego czujna zręczność, chciał bowiem stworzyć sobie przyszłość odpowiadającą silnie rozwiniętej swej ambicyi. Ułożył sobie program polityki nieco radykalniejszej od programu Barrouxa i Monferranda, bo inaczej nie byłoby racyi, dla czego ma być ich następcą, a skrycie pracując dla objęcia po nich dziedzictwa, nie ukrywał swych zapatrywań co do reform, jakie wprowadzi. Rozumiejąc że uczciwość, połączona z ostrożnością i przebiegłością, jest w danej chwili gwarancyą powodzenia, przemówił w tym duchu. Spokojnie, głosem czystym i donośnym wyraził to, czego się domagał zdrowy sens i sumienie Izby. Tak, cieszył się niewymownie z wiadomości o aresztowaniu człowieka, który się dopuścił zbrodni, zatrważającej kraj cały, lecz nie widział, jaka może być tego łączność ze smutną sprawą, oddaną na rozpatrzenie Izby. Były to dwie kwestye, najzupełniej różne, zatem błaga on kolegów, by się powstrzymali od natychmiastowego głosowania pod świeżo odebranem wrażeniem. Trzeba zaczekać, aż kwestya zupełnie się wyjaśni, a żeby tak się stało
Strona:PL Zola - Paryż. T. 2.djvu/88
Ta strona została uwierzytelniona.