wraz z lokajem i stangretem stanowić miała personel służby. Na użytek Saccarda zostawiła tylko jednego konia i powozik, czuwała osobiście nad wszystkiem, sprawdzała rachunki tak skrupulatnie, że w przeciągu pierwszych dwóch tygodni rozchód zmniejszył się o połowę. Zachwycony Saccard żartował z niej, dowodząc, że on ją teraz okrada i że powinnaby żądać pewnego procentu od zysków, jakie dzięki jej pracowitości osiągnął.
Odtąd zawiązał się między niemi stosunek szczerej przyjaźni. Saccard kazał otworzyć zamknięte dotąd drzwi, które łączyły oba mieszkania, skutkiem czego schodami wewnętrznemi można było teraz przejść z jednej sali jadałnej do drugiej. Podczas gdy inżynier od rana do wieczora pracował nad uporządkowaniem planów przywiezionych ze Wschodu, pani Karolina, zostawiając gospodarstwo na opiece jedynej służącej, zbiegała co chwila na pierwsze piętro i wydawała tu rozkazy jak we własnym domu. Saccard patrzył z radością na młodą jeszcze, choć okoloną srebrnemi włosy twarz kobiety, która pewnym i śmiałym krokiem przechadzała się po pokojach. Ciągle zajęta, od rana do wieczora w ustawicznym będąc ruchu, czuła się znowu użyteczną i odzyskała dawną energię i wesołość. Z właściwą sobie, wolną od przesady prostotą, nosiła zawsze czarną suknię, w kieszeni której dzwonił pęk kluczy; uśmiechała się z zadowoleniem na myśl,
Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/103
Ta strona została skorygowana.