Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/110

Ta strona została przepisana.

swoje sąsiadki i stopniowo, mając widok na ogród, przeniknęła tajniki ich życia, tak starannie ukrywanego przed światem. Miały one powóz i jednego konia powierzonego opiece służącego, który spełniał zarazem obowiązki kamerdynera, furmana i odźwiernego; oprócz niego miały jeszcze kucharkę, która była również panną służącą. Ale jeżeli powóz wyjeżdżał za bramę wioząc te panie do miasta; jeżeli w zimowej porze widać było pewien zbytek na dwutygodniowych obiadach, na których bywało kilku dawnych znajomych — kosztem iluż to postów, ilu groszowych oszczędności okupywano te kłamliwe pozory dobrobytu! Dla zmiejszenia wydatku na praczkę w starannie przed okiem ludzi ukrytej szopie odbywało się ustawicznie pranie starej, połatanej bielizny; na kolacyę podawano tylko jarzynę i chleb, suszony umyślnie, aby go mniej wychodziło; stary furman łatał dziurawe trzewiki hrabianki; kucharka czerniła atramentem zniszczone rękawiczki pani; suknie matki przerobione i do niepoznania zmienione przechodziły na córkę; kapelusze trwały lata całe dzięki zmianie kwiatów i wstążek. Salony na parterze oraz obszerne komnaty na pierwszem piętrze bywały zawsze zamknięte w dnie, w których nie spodziewano się gości; obie kobiety zajmowały dla siebie jeden tylko mały pokoik, służący im za jadalnię i za sypialnię. Przez otwarte okno widać było hrabinę zajętą jak uboga mieszczanka cerowa-