szkód, jakieby im niezawodnie stawiły ludy tameczne, żyjące w nieustannych wojnach i rzucone na łaskę i niełaskę władz miejscowych. Na szczęście miał on w Konstantynopolu potężne stosunki, zapewnił sobie poparcie wielkiego wezyra Fuad-baszy, człowieka wielkich zasług i gorącego stronnika reform. Hamelin nie wątpił, iż wezyr uczyniłby dla niego wszelkie możliwe ustępstwa. Przytem, przepowiadający nieunikniony upadek państwa tureckiego, sądził, że dający się tam we znaki brak pieniędzy, oraz pożyczki wypuszczane co roku, stanowią okoliczność sprzyjającą ich planom. Zdaniem jego, rząd obdłużony — jeżeli nie daje własnej gwarancyi — tem chętniej przystaje na prywatne przedsiębiorstwa, gdy dostrzeże w nich jakikolwiek zysk dla siebie. A nadto, czyż zainteresowanie turków pracami cywilizacyjnemi, stopniowy ich zwrot do postępu, aby przestali wreszcie być tamą pomiędzy Europą i Azyą, nie stanowi nader praktycznego sposobu rozstrzygnięcia zawiłej i kłopotliwej kwestyi wschodniej? Jakże wzniosłe, patryotyczne zadanie przypadłoby w udziale towarzystwom francuzkim!
Wreszcie pewnego ranka Hamelin wyłożył spokojnie trzymany dotąd w tajemnicy program, o którym niekiedy tylko wspominał, nazywając go koroną całego dzieła.
— Gdy staniemy się już panami Wschodu, wtedy utworzymy nowe królestwo Palestyny
Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/127
Ta strona została skorygowana.