gry sprawiająca, że pomimo znacznych zarobków stawał często nad przepaścią. Likwidacye pochłaniały wszystko co zarabiał; Hermana Coeur kosztowała go zaledwie parę tysięcy franków a żony jego nigdy nie widywano.
— Albo naprzykład ten ostatni interes Caracas — mówił dalej Mazaud, który pomimo wrodzonego sobie taktu nie mógł utaić urazy swej do współzawodnika. — Nie ulega wątpliwości, że Daigremont oszukał wspólników i sam zagarnął wszystkie zyski. O! to bardzo niebezpieczny człowiek!... Ale dodał po chwili milczenia — dlaczegóż nie zwrócisz się pan do Gundermana?
— Nigdy tego nie uczynię! — z oburzeniem wykrzyknął Saccard.
Dalszą rozmowę przerwało im wejście prokurenta, Berthiera, który podszedł do agenta i szepnął mu parę słów do ucha. Oznajmiał on przybycie baronowej Sandorff, która, przyjechawszy w celu zapłacenia różnicy kursów, używała wszelkich wybiegów, aby zmniejszyć rachunek. Mazaud zazwyczaj sam przyjmował baronowę, ale ilekroć przegrała — uciekał od niej jak od zarazy. Zdaniem jego nie było klientów gorszych i mniej słownych niż kobiety, wtedy zwłaszcza, gdy chodzi o zapłatę.
— Nie, nie, powiedz pan, że mnie niema, odpowiedział zniecierpliwiony. — A nie odstąpcie jej ani jednego centyma!
Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/144
Ta strona została skorygowana.