pochodzenia. Pochyliwszy się, dał mu jakień zlecenie, które agent niezwłocznie zapisał na kartce.
— Niezawodnie sprzedaje swoje „suezy“ — szepnął Moser. I nie mogąc się oprzeć niepohamowanej ciekawości: — Powiedz pan — zawołał głośno — co myślisz o „suezach?“
Gwar ucichł; głębokie milczenie zapanowało w sali; wszyscy biesiadnicy zwrócili się w tę stronę. Pytanie to było jakoby echem głuchego a wciąż wzrastającego niepokoju. Jeden tylko Amadieu, który zaprosił Mazauda na śniadanie dlatego, aby mu polecić swego siostrzeńca, nie odwrócił głowy, nic do powiedzenia nie mając; agent zaś zdziwiony otrzymywanemi zewsząd zleceniami sprzedaży, zlekka kiwał głową.
— Akcye suezkie są doskonałe! — śpiewnym głosem oświadczył Sabatini, który przed wyjściem z sali zbocył trochę z drogi, aby uprzejmym uściskiem dłoni pożegnać Saccarda.
Saccard przez chwilę jeszcze czuł dotknięcie tej ręki miękkiej, giętkiej, kobiecej prawie. Niepewien jaką drogę obrać, jaki kierunek życiu swemu nadać na przyszłość, wszystkich zgromadzonych tutaj za oszustów uważał. O! wrazie potrzeby nie zawahałby się odsłonić ich brudy, wykazać całą nicość takich tchórzów jak Moser, takich pyszałków jak Pillerault, takich miernot jak Salmon lub też Amadieu, który powodzeniu jedynie genialność swoją zawdzięczał!..
Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/22
Ta strona została skorygowana.