łością pasierba, życzliwie dla macochy swej usposobionego.
— O! pani łudzi się co do mego ojca!.. Proszę mi nie zaprzeczać, nie mam bynajmniej zamiaru wdzierać się w wasze stosunki... Doprawdy, kobiety są dziwnemi istotami, poświęcenie stanowi dla nich nieraz rozrywkę i dobrze czynią, poświęcając się, bo każdy powinien ubiegać się o to, w czem przyjemność znajduje... Ale gdyby pani zauważyła kiedykolwiek, że dobroć pani nie jest należycie ocenioną, proszę zwrócić się do mnie a pogadamy o tem.
Wsiadłszy znów do dorożki, pani Karolina odurzona jeszcze ciepłą atmosferą panującą w mieszkaniu Maksyma i zapachem heliotropu, którym przesiąkło całe jej ubranie, drżała z obawy, jak gdyby zamknęły się za nią drzwi podejrzanej jakiejś miejscowości. Dziwną trwogę wzbudzały w niej zagadkowe słowa Maksyma, szydercze naigrawanie się jego z ojca — naigrawanie, które zwiększało jej podejrzenia co do tajemniczej przeszłości Saccarda. Ale zadowolona ze zdobycia pieniędzy, o niczem więcej wiedzieć teraz nie chciała. Uspokoiwszy się trochę, zaczęła układać w myśli plan dnia jutrzejszego, tak aby przed nadejściem wieczoru mogła wyrwać dziecko z tej otchłani zepsucia.
To też od rana wybiegła z domu, gdyż trzeba było załatwić mnóstwo formalności, aby uzyskać przeświadczenie, że jej protegowany zostanie
Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/271
Ta strona została skorygowana.