Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/301

Ta strona została skorygowana.

ktorem, czy i nadal jeszcze ukrywać przed ojcem jego istnienie? W „Domu pracy“ wszyscy byli z niego bardzo niezadowoleni. Czyż teraz, po upływie owych szcześciu miesięcy próby, miała pokazać ojcu tego potwora, który nie wyrzekł się dotąd ani jednego z ohydnych swoich nałogów? Wątpliwości te były dla niej powodem prawdziwej boleści.
Pewnego wieczoru już była zdecydowaną wyjawić całą prawdę. Saccard, który trapił się nieustannie szczupłością lokalu zajmowanego przez Bank powszechny a nie miał jeszcze odwagi zaproponować budowę wspaniałego gmachu, namówił radę nadzorczą do wynajęcia parteru w domu sąsiednim, celem powiększenia biur. Teraz więc znowu kazał przebijać drzwi, wyrzucać ściany i ustawiać nowe kratki. Pani Karolina wracała właśnie z „Domu pracy“, zrozpaczona postępowaniem Wiktora, który w przystępie gniewu o mało nie odgryzł ucha jednemu z towarzyszów. Spotkawszy Saccarda na dziedzińcu, prosiła go, aby poszedł z nią do mieszkania.
— Mam ci cóś ważnego do powiedzenia, mój drogi przyjacielu.
Ale gdy Saccard wszedł w surducie powalanym wapnem, zachwycony nowym pomysłem oszklenia dziedzińca w sąsiednim domu, zabrakło jej odwagi zatrucia mu dnia wyjawieniem