przecież jakieś formalności, których dopełnić należy.
— Ale gdzietam! ty się na tem znasz jeszcze mniej, aniżeli ja... Ile razy przyniosą jakie papiery, nie czytasz ich nawet... Obawiałam się, aby on naprawdę nie przylepił tego wyroku, dałam mu więc dwa franki i co tchu przybiegłam tutaj, aby cię o tem uprzedzić.
Oboje byli zrozpaczeni. Nie ma więc żadnego ratunku! Wszystko przepaść musi i drobne sprzęty, zapełniające ich mieszkanko przy ulicy Clichy i mahoniowe mebelki kryte niebieskim wełnianym rypsem, które przez tyle miesięcy spłacali ratami, z których byli tak dumni, chociaż niejednokrotnie sami żartowali, dowodząc, że są one w brzydkim, mieszczańskim guście! Lubili jednak te sprzęty, gdyż one były świadkami ich szczęścia, począwszy od pierwszej nocy poślubnej; lubili te dwa maleńkie pokoiki takie słoneczne, z takim rozległym widokiem, że można było sięgnąć wzrokiem aż do Mont-Valerien. Ileż to on tam gwoździ powbijał! z jakiemże staraniem ona układała perkalowe portyery, aby nadać mieszkanku pozór artystyczny! Czy podobna, aby im to wszystko zabrano, aby ich wypędzono z tego rozkosznego kącika, w którym nędza nawet była im miłą?
— Posłuchaj — rzekł wreszcie Jordan — zrobię wszystko, co będzie w mej mocy; poproszę, aby mi dano zaliczkę, ale niewiele mam nadziei.
Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/313
Ta strona została skorygowana.