wyżej pięć do sześciu tysięcy franków. Pewnego wieczoru pan Maugendre drżącemi ze wzruszenia rękoma położył przed żoną sześć tysięcy franków, mówiąc, że je zarobił na giełdzie. Była to — jak dowodził — gra niepołączona z żadnem ryzykiem, ale bądź co bądź nieuczciwa... nigdy już więcej sobie na to nie pozwoli... teraz uczynił to jedynie przez wzgląd na ową upragnioną oranżeryę. Żona, rozgniewana ale zarazem uszczęśliwiona widokiem pieniędzy, nie śmiała czynić mu wyrzutów. W następnym miesiącu pan Maugendre puścił się na operacye z premią, dowodząc żonie, że niczego się nie obawia, gdyż straty są ograniczone... Zresztą wpośród tych wszystkich szalbierstw można przecież znaleźć niejeden interes uczciwy!.. dlaczegóżby miał być głupcem i patrzyć na to, jak inni osiągają korzyści?... I tak brnąc dalej, zaczął grać na dostawę terminową z początku na małe sumy, potem stopniowo na coraz większe. Pani Maugendre, miotana niepokojem a jednak nie posiadająca się z radości na widok najmniejszego zysku, przepowiadała mu wciąż, że na starość nie będą mieli własnego dachu. Najwięcej jednak kapitan Chave, brat pani Maugendre, oburzał się na postępowanie szwagra. Wprawdzie i on także grywał na giełdzie, nie mogąc się utrzymać z emerytury wynoszącej osiemnaście tysięcy franków, ale któż poszczycić się może taką przenikliwością, jaką on posiada? Na giełdę chodzi tak, jak urzędnik do biura,
Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/330
Ta strona została skorygowana.