Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/332

Ta strona została przepisana.

podatek ściągany przez państwo, przez kulisierów i meklerów giełdowych.
Siedząc na ławeczce w głębi korytarza, Marcela opowiadała mężowi główniejsze szczegóły powyższej historyi.
— Przedewszystkiem muszę ci powiedzieć, mój drogi, żem się wybrała w złą porę. Mama gniewała się na ojca, czyniąc mu wyrzuty za to, że przegrał jakąś sumę na giełdzie... Zdaje mi się, że ojciec siaduje teraz na giełdzie od rana do wieczora. Doprawdy w głowie mi się to nie mieści, bo dawniej ojciec wierzył tylko w pracę i nie rozumiał, aby można było inaczej zarabiać pieniądze... Jednem słowem, rodzice kłócili się... na atole leżał przed nimi dziennik „La côte financière“, który mama porwała i rzuciła ojcu w twarz, mówiąc, że on nie zna się na niczem i że ona od dawna przewidywała zniżkę. Wtedy ojciec po szedł do swego pokoju, przyniósł numer „l’Espérance“ i chciał jej pokazać artykuł, z którego zaczerpnął wskazówkę... Pełno tam u nich różnych pism, w których grzebią całemi dniami a zdaje mi się, że i mama puszcza się już na spekulacye, chociaż się tak na nie oburza.
Jordan nie mógł się powstrzymać od śmiechu, patrząc na żonę, która pomimo zmartwienia, z wymownemi gestami opowiadała scenę, jakiej przed chwilą była świadkiem.
— Ostatecznie, powiedziałam im co nam grozi i prosiłam, aby nam pożyczyli dwieście franków