Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/361

Ta strona została skorygowana.

Znacznie później opowiadano nawet, że Gunderman sam potajemnie ułatwił Saccardowi kupno starej rudery, którą tenże postanowił zwalić i na jej miejscu zbudować wspaniały gmach, w którym mieściły się biura instytucyi. Po wielu trudach najgorętsze marzenia dyrektora ziszczały się wreszcie: rada zarządzająca uległa jego namowom i w połowie października robotnicy stanęli do pracy.
Tego dnia, w którym z wielką uroczystością położono kamień węgielny nowego pałacu przy ulicy de Londres, Saccard siedział koło czwartej w redakcyi, oczekując na redaktora Jantrou, który zaniósł do kilku przyjaznych dzienników sprawozdanie z tej uroczystości. Nagle do gabinetu weszła niespodzianie baronowa Sandorff, która nie zastawszy redaktora, niby wypadkowo trafiła na dyrektora Banku powszechnego. Saccard przyrzekł uprzejmie udzielić jej żądanych objaśnień i wprowadził ją do swego pokoju, znajdującego się w głębi korytarza. Znalazłszy się sam na sam, baronowa bez oporu uległa brutalnej napaści Saccarda, jak sprzedajna dziewczyna, przygotowana zawczasu do tego, co ją czeka.
Nagle rzeczy przyjęły obrót niespodziewany: pani Karolina, wracając z dzielnicy Montmartre, wstąpiła do redakcyi. Niejednokrotnie wpadała ona tutaj do Saccarda, aby zdać sprawę z powierzonych sobie poleceń lub też dowiedzieć się potrzebnych szczegółów. Zresztą lubiła też poga-