Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/376

Ta strona została skorygowana.

wprost do pokoju?... Ale Klara szepnęła mu do ucha, że drzwi niezawodnie są zamknięte, że trzebaby kołatać i dobijać się a tymczasem pani uprzedzona, będzie mogła urządzić się odpowiednio... O nie! Tak być nie moż! Chodziło jej o to, aby Delcambre schwytał ich na gorącym uczynku i zobaczył baronową tak, jak ona sama widziała ją pewnego dnia zajrzawszy przez dziurkę od klucza. Z góry przygotowała już ona wszystko w bardzo prosty sposób. Pokoik jej łączył się z pokojem pani przez drzwi, zwykle na klucz zamykane. Bez wielkiego trudu udało jej się wynaleźć klucz wrzucony do jakiejś szuflady; można więc będzie drzwi otworzyć i tą drogą dostać się do sypialni, portyerą tylko od pokoju oddzielonej. Z pewnością pani nie spodziewa się, aby ktokolwiek mógł wejść tędy.
— Niech pan będzie łaskaw spuścić się na mnie we wszystkiem... Przecież i mnie także zależy na tem, aby się to udało...
Wsunęła głowę przez drzwi uchylone i znikła na chwilę, zostawiając Delcambre’a samego w malutkim swym pokoiku, w którym łóżko dotąd było nieposłane a na krześle stała miednica z brudną wodą. Od rana już wyniosła ztąd swój kuferek, aby uciec natychmiast po dokonaniu tego, co zamierzyła. Potem wróciła i ostrożnie przymykając drzwi za sobą:
— Niech pan poczeka jeszcze chwileczkę — rzekła. — Teraz niema nic ciekawego do widzenia. Rozmawiają tylko.