Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/399

Ta strona została przepisana.

w światło lampy, siedziała długo w myślach pogrążoną. Podniosła wreszcie głowę i machinalnie wodziła oczyma po ścianach, zatrzymując wzrok kolejno na każdej akwareli. W Bajrucie stoi teraz pałacyk dla dyrektora towarzystwa połączonych statków a w około niego wznoszą się wielkie magazyny. W górach Karmelu zaludnia się już dziki ten wąwóz, dawniej zawalony krzakami i kamieniami a dzisiaj podobny do olbrzymiego gniazda rodzącej się ludzkości. W górach Taurusu sztuczne przekopy i niwelacye zmieniają okolicę do niepoznania i otwierają nowe drogi handlowi. Wiszące na ścianach arkusze, zakreślone geometrycznemi liniami zdawały się życia nabierać, z niewymowną plastyką stawiały jej przed oczyma obraz tego kraju, w którym przed laty bawiła, a którego wiecznie błękitne niebo i żyzna ziemia pozostały dotąd tak drogiemi jej sercu. W tej chwili doznawała ona wrażenia, że znowu widzi przed sobą rozłożone tarasami ogrody w Bajrucie, doliny Libanu porosłe lasami drzew oliwnych i morwowych, równiny Antyochii i Alepu stanowiące olbrzymie sady wykwintnych drzew owocowych. Uprzytomniała sobie chwile, gdy przebiegała z bratem cudowne te okolice, których nieprzebrane bogactwa ginęły lub marnowały się z powodu braku dróg, oświaty, oraz zastoju w rolnictwie i przemyśle. Teraz wszystko odmładzać się tam zaczynało, dzięki szybkiemu krążeniu młodych a żywotnych so-