nie szło tylko o znalezienie takiejże sumy dla pozyskania piędziesięciu milionów, potrzebnych do dopełnienia wpłaty dwustu tysięcy dawnych akcyj. Na tem to właśnie polegała świetna kombinacya Saccarda: chciał on zrobić w przybliżeniu bilans zysków na rok bieżący, zysków, które według niego powinny wynosić minimalnie trzydzieści sześć milionów franków a z których postanowił bez wahania zaczerpnąć owe brakujące dwadzieścia pięć milionów. Tym sposobem od d. 31 grudnia 1867 r. Bank powszechny posiadać będzie kapitał stu piędziesięciu milionów franków, podzielony na trzysta tysięcy akcyj całkowicie wpłaconych. Należy nadto ujednostajnić akcye i wydawać je na okaziciela, aby ułatwić swobodne ich kursowanie na giełdzie. Ostateczny to był truumf... myśl prawdziwie genialna!
— O tak! nie przesadzam twierdząc, iż jest to myśl genialna! — z zapałem wołał Saccard.
Hamelin przeglądał z roztargnieniem karty projektu, zatrzymując wzrok na cyfrach.
— Ten bilans przedwcześnie uczyniony wcale mi się nie podoba — rzekł wreszcie. — Są to prawdziwe dywidendy, które pan chcesz rozdawać akcyonaryuszom, pokrywając za nich resztę należności za akcye, ale trzebaby się upewnić, czy wszystkie te zyski wpłyną w istocie, gdyż w przeciwnym razie spotka nas zasłużony zarzut, żeśmy rozdawali fikcyjne dywidendy.
Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/433
Ta strona została skorygowana.