Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/46

Ta strona została skorygowana.

ści bo pani Couin cieszyła się ogólnem uwielbieniem i plama żadna nie ciążyła na jej imieniu. Przechodząc, Saccard spostrzegł panią Couin, która uśmiechała się z okna do Gustawa „Jakaż to śliczna owieczka!“ — pomyślał z rozkosznem uczuciem doznanej pieszczoty. Nareszcie wszedł na schody.
Już od lat piętnastu Busch zajmował w tym domu na piątem piętrze ciasne mieszkanko, złożone z dwóch pokoików i kuchenki. Urodzony w Nancy, porzucił rodzinne miasto i osiedliwszy się tutaj, powoli, stopniowo rozszerzał zakres swoich niezmiernie skomplikowanych interesów. Nie czując potrzeby powiększenia mieszkania, odstąpił bratu swemu Zygmuntowi pokój frontowy, sam zaś zadawalniał się małym pokoikiem od podwórza, w którym nagromadziło się tyle papierów, aktów i przeróżnych pakietów, że pozostało zaledwie miejsce do postawienia jednego krzesła przy biurku. Głównem jego zajęciem był handel zdeprecyonowanemi papierami; gromadził je, bywał pośrednikiem pomiędzy małą giełdą „Mokrych nóg“ a bankrutami zmuszonymi do zatykania dziur w bilansie; to też nadzwyczaj pilnie śledził kursy, kupując niekiedy wprost, częśściej jednak zaopatrując się w to, co mu przynosiły rozmaite podejrzane osobistości. Prócz lichwy oraz pokątnego handlu klejnotami i drogiemi kamieniami, trudnił się głównie skupowaniem wierzytelności wątpliwych. Oto co zapełniało