Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/460

Ta strona została przepisana.

zmysł aby nowych zażyć rozkoszy. Pani Karolina, umiejąca zawsze zdobyć się na uśmiech nawet wtedy, gdy serce jej z bólu pękało, pozostała mu przyjaciółką której ulegał z pewnego rodzaju małżeńską uprzejmością. Baronowa Sandorff, której podsiniałe oczy i czerwone usta kłamały stanowczo — bo pomimo przewrotnej ciekawości pozostawała zawsze zimną jak lód — przestała go już bawić. Zresztą on sam nie zaznał nigdy gwałtownej namiętności: należał bowiem do świata finansów, gdzie ludzie ciężko zapracowani inaczej zużytkowują swe siły nerwowe i miłość opłacają miesięcznie. To też teraz, gdy posiadłszy stosy milionów poczuł pragnienie rozkoszy, chciał tego tylko, aby kupić kobietę bardzo drogo i wobec całego miasta się nią poszczycić. Tak samo zupełnie kupiłby ogromny brylant, aby zaspokoić swą próżność i wpiąć go w krawat... Nie jest że to znakomitą reklamą? Czyż człowiek, który wydaje ogromne sumy na kobietę, nie składa tem samem dowodu, że ma wielkie kapitały?.... Bez wahania wybór jego padł na panią Jeumont, u której kilka razy poprzednio był na obiedzie z Maksymem. Trzydziestokilkoletnia ta kobieta była jeszcze bardzo piękną, regularne lecz surowe rysy jej twarzy przypominały oblicze Junony a wielka jej sława ztąd pochodziła, że cesarz zapłacił jej za jedną noc sto tysięcy franków, nie licząc honorowej oznaki, jaką udzielił jej mężowi — człowiekowi, który nie posiadał innego stanowi-