Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/476

Ta strona została skorygowana.

Mówiąc to i nie spuszczając oka z baronowej, Jantrou zaczął układać w myśli plan nowy.
— Proszę pani — zawołał nagle — jeżeli Saccard panią porzucił, to należałoby koniecznie zbliżyć się do Gundermana.
Baronowa spojrzała na niego ze zdziwieniem.
— Do Gundermanna?... cóż mi z tego przyjdzie? Znam go trochę, spotkałam go kilka razy u państwa de Roiville a potem u Kellera.
— Tem lepiej, że go pani zna... Trzebaby pójść do niego pod jakimkolwiek pozorem, porozmawiać z nim trochę i zaskarbić sobie jego przyjaźń. Niech pani zastanowi się nad tem, że być w przyjaźni z Gundermannem... znaczy to rządzić światem!...
I śmiał się cynicznie, przedstawiając sobie w wyobraźni te obrazy rozpusty, gdyż obojętność bankiera była ogólnie znaną, a pozyskanie jego względów należało do rzeczy bardzo trudnych i skomplikowanych. Baronowa, zrozumiawszy także ukrytą myśl jego, uśmiechnęła się bez gniewu.
— Ale cóż mi przyjdzie z przyjaźni Gundermanna? — zapytała raz jeszcze.
Wówczas Jantrou tłomaczyć jej zaczął, że Gundermann stoi niewątpliwie na czele grupy zniżkowców, którzy zaczynają manewrować przeciwko Bankowi powszechnemu. Zapewniał, że wie o tem doskonale a nawet ma na to dowody... Jeżeli zatem Saccard przestaje dla niej być uprzej-