Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/48

Ta strona została skorygowana.

aktów wybornie rozklasyfikowanych, które odczytywał od czasu do czasu, ćwicząc w ten sposób pamięć swoją. Rzecz naturalna, że z pośród niewypłacalnych największą zwracał uwagę na tych, którzy przedstawiali najwięcej szans rychłego odzyskania fortuny. Śledztwo jego rozbierało ludzi do naga, przenikało tajemnice rodzinne, zapisywało bogate koligacye, sposoby zarobkowania a zwłaszcza chwile objęcia nowych posad, co pozwalało położyć areszt na pensyę. Długie lata czekał nieraz szczęśliwego zwrotu w życiu człowieka, by go schwytać za gardło przy pierwszym błysku powodzenia. Najwięcej jednak rozpalał się do dłużników, którzy zniknęli bez śladu: ustawiczne poszukiwania o gorączkę go przyprawiały; przebiegając oczyma napisy na szyldach, nazwiska drukowane w gazetach, wietrzył adresy, tak jak pies węszy zwierzynę. A złapawszy wreszcie którego z tych, co uciekli lub byli niewypłacalni, stawał się okrutnym, pożerał ich żywcem, krew z nich wysysał, wyłudzając sto franków za to, co dziesięć su najwyżej zapłacił, tłómacząc bezczelnie ryzyko, na jakie się narażał, odbijał sobie na nich to, co — jak mu się zdawało — tracił na tych, którzy jak dym z rąk mu się wymykali.
W tych łowach na dłużników, pani Méchain była pomocnicą, którą Busch najlepiej posługiwać się lubił. Miał wprawdzie na rozkazy swe więcej osób, ale ta zgraja zgłodniała i chciwa