Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/585

Ta strona została skorygowana.

— Do kroćset! — zaklął Daigremont, blednąc z przerażenia.
— Widzisz, ja mam bardzo grube pozycye, które zaangażowano u mnie na zwyżkę. Ogółem będzie około piętnastu milionów... to dosyć, aby kark skręcić, nieprawdaż? Dlatego też dowiedziawszy się o tem, wskoczyłem do dorożki i objeżdżam wszystkich moich znaczniejszych klientów. Nie jest to wprawdzie w porządku, ale cel uświęca środki.
— Do kroćset! — zaklął znowu Daigremont.
— Krótko mówiąc — dorzucił Delarocque — ponieważ grasz na rachunek, przyszedłem cię prosić, abyś pokrył albo też sprzedał.
— Sprzedaj, sprzedaj, mój drogi! — krzyknął Daigremont. — O! nie chcę pozostać ani chwili w walącym się domu! Takie bohaterstwo do niczego nie prowadzi!... Nie kupuj ani jednej akcyi! staraj się sprzedać wszystkie!... Mam u ciebie blisko na trzy miliony, starajże się sprzedać jak najprędzej!
Gdy Delarocque powstał, usprawiedliwiając się tem, że musi jeszcze porozumieć się z innymi klientami, Daigremont podał mu obie ręce.
— Dziękuję, nigdy ci tego nie zapomnę. Sprzedaj, sprzedaj wszystko!
Po odejściu gościa, przywołał znowu lokaja i rozkazał mu ufryzować sobie włosy i brodę. Ach! jakaż to nauka! tym razem o mało nie dał