Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/612

Ta strona została skorygowana.

co uczynił i co gotów był czynić nadal, zaślepiony namiętnością złodziejską, która tylko z rozbojami korsarza żadnych skrupułów nieznającego mogła iść w parze.
— Naturalnie — potwierdził Hamelin, znużony i nie czując się na siłach do stawiania dłużej oporu — nie mam bynajmniej zamiaru krzyżowania ci szyków, skoro walczysz dla ocalenia nas wszystkich. Możesz liczyć na moją pomoc, ilekroć będę ci potrzebnym.
I raz jeszcze w ostatniej tej chwili, wobec najgroźniejszego niebezpieczeństwa, Saccard uspokoił ich, dodał im otuchy następującemi słowami tajemniczemi i pełnemi obietnic:
— Śpijcie spokojnie... Nie mogę jeszcze powiedzieć wszystkiego otwarcie, ale mam niezachwianą pewność, że sprawa przyjmie pomyślny obrót jeszcze przed upływem przyszłego tygodnia.
Toż samo zdanie, którego znaczenie nikomu nie było znanem bliżej, Saccard powtórzył wszystkim stronnikom Banku powszechnego, oraz wszystkim klientom, którzy przygnębieni, przerażeni przychodzili do niego po radę. Od trzech dni drzwi gabinetu przy ulicy de Londres nie zamykały się ani na chwilę: nieustannie zjawiali się tu tacy, jak hrabina de Beauvilliers, Maugendre, Sédille, Dejoie i wielu innych. Saccard przyjmował ich z niewzruszonym spokojem i prawdziwie żołnierską odwagą, a słowa jego pełne otuchy wlewały nową wiarę w serca zwątpiałych