zmusić go do tego, ułatwiając mu ucieczkę po okryciu go hańbą. Będzie to głośny skandal na razie, ale wszystko skończy się wreszcie. Zresztą położenie ministra stawało się coraz trudniejszem, zwłaszcza od czasu, gdy w izbie prawodawczej z porywającą wymową oświadczył, że Francya nigdy nie pozwoli na to, aby Włochy stały się panami Rzymu. Gorąco oklaskiwany przez katolików, silnie napastowany przez dochodzący do coraz większej potęgi stan trzeci, przewidywał on już chwilę, gdy ostatnie to stronnictwo przy pomocy liberalnych bonapartystów wydrze mu ster władzy, jeżeli nie otrzyma od niego jakiejkolwiek rękojmi. Zważywszy zbieg okoliczności, najlepszą rękojmią było zgnębienie Banku powszechnego, który, mając za sobą opiekę Rzymu, stał się siłą groźną i niepokój wzbudzającą. Do ostatecznej decyzyi skłoniło wreszcie Rougona tajemne zawiadomienie, jakie otrzymał od kolegi swego, ministra finansów, któremu Gundermann, oraz inni bankierzy żydzi stawiali wielkie trudności, gdy zamierzał wypuścić pożyczkę; oświadczyli oni bowiem, że nie dadzą swoich kapitałów, dopóki nie będą pewnymi rynku, na którym operują teraz różni awanturnicy. Gundermann tryumfował. Niech raczej żydzi zostaną królami złota, niż żeby katolicy ultramontanie, opanowawszy giełdę, stać się mieli władcami świata!
Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/615
Ta strona została skorygowana.