Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/616

Ta strona została skorygowana.

Opowiadano później, że minister sprawiedliwości Delcambre, żywiąc nieprzebłaganą urazę do Saccarda, napomknął Rougonowi, w jaki sposób zamierza postąpić z jego bratem w razie, gdyby sprawa ta została poddaną wyrokowi sądu. Usłyszawszy to, Rougon zawołał: „Ach! z całego serca będę wdzięcznym temu, kto mnie od niego uwolni!“ Saccard był zatem zgubionym od chwili, gdy Rougon go odstąpił. Delcambre, który czyhał na niego od chwili dojścia do władzy, mógł wreszcie schwycić go w okowy kodeksu i wplątać w nierozwikłaną sieć wybiegów sądowych; czekał on tylko chwili stosownej, aby puścić za nim pogoń z agentów swoich i sędziów.
Pewnego dnia Busch, rozwścieczony tem, że dotąd jeszcze nie uczynił żadnych kroków przeciwko Saccardowi, postanowił wnieść wreszcie skargę do sądu. Należało się śpieszyć, inaczej bowiem nigdy nie uda się wyciągnąć od niego owych czterech tysięcy franków należnych Méchainowej, jako zwrot kosztów poniesionych na Wiktora. Busch miał zamiar podnieść obrzydliwy skandal i korzystając ze sposobności, wyjawić publicznie ohydne szczegóły o zgwałceniu matki i opuszczeniu dziecka. Nie ulegało wątpliwości, że — wobec zachwianego położenia Banku powszechnego — proces podobny, wytoczony dyrektorowi, wywołałby wielkie wzburzenie w całym Paryżu, a Busch łudził się dotąd nadzieją, że Saccard za pierwszą pogróżką zapłaci. Na