tylko w jej imieniu. Oto dlaczego chciałem, aby ona osobiście przedstawiła pani swoje żądania. No, panno Leonido, proszę mówić...
Dziewczyna zaniepokojona i niepewna, w jaki sposób ma odegrać rolę narzuconą jej przez Buscha, spoglądała na niego z taką pokorą, z jaką pies zwraca oczy na pana, który go obił. Ale nadzieja pozyskania obiecanych pieniędzy zdecydowała ją wreszcie i podczas gdy Busch rozwijał piśmienne zobowiązania hrabiego, ona ozwała się ochrypłym głosem pijaczki:
— Tak, proszę pani, to jest właśnie ten papier, który pan Karol dla mnie podpisał... Jestem córką furmana Cron, którego wszyscy nazywali rogaczem, pani domyśla się pewnie dlaczego?.. Pan Karol łaził ciągle za mną, namawiając mnie do różnych świństw... Ale wtenczas wcale mi się to nie podobało. Nic dziwnego, póki się jest młodym i głupim, to któżby chciał zważać na jakichś tam starych dziadów!... Wreszcie pewnego wieczoru pan Karol zaprowadził mnie do stajni... i tam podpisał mi ten papier.
Hrabina słuchała z wyrazem nieopisanej boleści na twarzy, gdy nagle zdało jej się, że głuchy jęk rozległ się w alkowie. Przerażona uczyniła ręką ruch rozpaczliwy, chcąc nim powstrzymać ten nieprzebrany potok słów.
— Na miłość Boską, przestań! przestań!
Ale Leonia ośmielona nieco, chciała odrazu wszystko wypowiedzieć.
Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/671
Ta strona została skorygowana.