— Nigdy nie zostawało mi ani grosza z interesów, które się nieszczęśliwie kończyły! Niechże pani zrozumie, że jestem zrujnowany tak samo jak inni. Sprzedałem akcye... to prawda, ale i odkupiłem ich także niemało. Przyznaję, że trudnoby mi było wytłomaczyć pani, gdzie się podziały owe jedenaście milionów franków, bo sam nie wiem tego dokładnie... Zdaje mi się, że saldo mojego rachunku u Mazauda kończyło się należnością odemnie około trzydziestu lub czterdziestu tysięcy franków. Nie mam ani grosza!... tak jak zawsze!
Wyznanie to sprawiło taką ulgę pani Karolinie, że żartować zaczęła z tego, iż oboje z bratem zostali także zrujnowani.
— I my także, jak się wszystko ureguluje, nie wiem czy będziemy mieli z czego żyć chociażby przez miesiąc. Ach! czy pan pamięta, jak ja się bałam tych pieniędzy, gdyś pan nam przyrzekał, że dostaniemy dziewięć milionów franków? Nigdy w życiu nie byłam tak przerażoną, jak wówczas! Odetchnęłam swobodniej wtedy dopiero, gdy... gdy oddałam wszystko na rzecz aktywów. Coprawda, może niezupełnie słusznie postąpiłam, zaliczając tutaj i te trzydzieści tysięcy franków, które otrzymaliśmy w spadku po ciotce... Ale według mnie, człowiek nie przywiązuje nigdy wagi do pieniędzy, które znalazł przypadkiem! lub których sam nie zarobił... Widzisz pan prze-
Strona:PL Zola - Pieniądz.djvu/705
Ta strona została przepisana.