Wyszedłszy z domu nazajutrz rano, Marta poszła najpierw do matki i opowiedziała jej swoje projekty. W miarę jak mówiła o konieczności założenia ochronki dla dorastających dziewcząt, pani Rougon potrząsała głową, uśmiechając się dość dwuznacznie, wreszcie oświadczyła córce, iż osobiście nie lubi się bawić w ratowanie dusz i ciał strapionych. Potem zaś dodała:
— Jestem przekonana, iż myśl tego projektu należy do księdza Faujas...
— Tak, rzeczywiście... niejednokrotnie rozmawiałam z nim o tem... lecz zkąd mama wie, że tak było?...
Pani Rougon lekko wzruszyła ramionami i, nie odpowiadając córce na jej pytanie, rzekła:
— Bardzo się cieszę, moja kochaneczko, żeś sobie znalazła coś, co cię zajmie, rozerwie... Żebyś ty wiedziała, jak serdecznie cię żałuję, że musisz siedzieć zamknięta jak w klatce... bo dom wasz, moja droga, bynajmniej nie tchnie wesołością. Co zaś do praktycznego wykonania twojego projektu, to najpierw, proszę, pożegnaj się, moja
Strona:PL Zola - Podbój Plassans.djvu/182
Ta strona została skorygowana.
VIII.