Strona:PL Zola - Podbój Plassans.djvu/206

Ta strona została skorygowana.

iż ksiądz Faujas przywiózł z sobą z Besançon całkowity projekt, wzięty żywcem z miejscowego zakładu, który tam oddawał niepospolite usługi od lat kilkunastu. Do ustalenia się tej pogłoski, przyczyniła się mowa pana Delangre, wygłoszona w ratuszu podczas posiedzenia rady miejskiej, w której mer stanowczo oświadczył, te projektodawcą jest ksiądz Faujas. Na temże posiedzeniu, rada miejska uchwaliła kupno domu, wskazanego przez architekta dyecezyalnego, jako najwłaściwszego budynku dla pomieszczenia ochronki pod wezwaniem Przenajświętszej Panny. W wigilię tego pamiętnego dnia ksiądz Faujas miał długą naradę z merem a przy pożegnaniu widziano, że gorąco ściskali się za ręce. Sekretarz mera słyszał nawet, iż nazywali się wzajemnie: „drogi panie“. Dzięki zawartej przyjazni z panem Delangre, ksiądz Faujas pozyskał mnóstwo zwolenników, gorliwie broniących go teraz przed nieprzyjaciółmi, rozsiewającymi nań potwarze.
Wraz z pozyskiwaną popularnością, nabierał ksiądz Faujas coraz większej pewności siebie. Przestał chodzić chyłkiem wzdłuż domów. Szedł teraz śmiało środkiem ulicy a nowa jego sutana pysznić się zdawała stanowiskiem zajmowanem przez swego pana. Posiadał już licznych znajomych, którzy mu się kłaniali z oznakami uszanowania a pewnej niedzieli, gdy spotkał na placu wychodzącą z nieszporów panią de Condamin — rozmawiał z nią przeszło pół godziny — budząc ogólną ciekawość.