Ta strona została skorygowana.
— Patrzmy co z tego będzie... mam przekonanie, iż udadzą, że go nie widzą... i nikt mu się nie ukłoni... pewien tego jestem...
Ale omylił się. Po chwili, ksiądz Fenil, spostrzegłszy niby wypadkowo swego nieprzyjaciela, zdjął kapelusz i grzecznie mu się ukłonił, co widząc, inni księża uczynili toż samo. Ksiądz Faujas oddał im ukłon i popatrzywszy jeszcze to na jedno to na drugie towarzystwo, zamknął okno i zasunął białe firanki skromnego, klasztornego swego mieszkania.