Dziwiono się wszakże, iż Marta obrała sobie księdza Bourette za spowiednika. Dotychczas jedynemi jego penitentkami były młode dziewczęta.
Panie, wchodzące w skład komitetu, jednozgodnie uznawały go za bardzo „niezbawiennego“.
Gdy goście zebrali się we czwartek w zielonym salonie pani Rougon, mówiono ogólnie o Marcie, korzystając z jej nieobecności. Koniec komentarzom położyła pani Paloque, która, ze złośliwością żmii, rzekła, wykrzywiając uśmiechem odrażająco brzydkie swoje usta:
— Znajduję, iż ksiądz Faujas postąpił bardzo zręcznie w danym wypadku. Nie chciał być oficyalnym jej spowiednikiem a jako takiego wyznaczył księdza Bourette, który jest ogólnie szanowany i ogólnie zarazem znany ze swej dziecięcej naiwności...
Gdy nadeszła wreszcie Marta, pani Rougon postąpiła z wielką powagą naprzód i z wyraźnem rozczuleniem ucałowała córkę wobec wszystkich zebranych gości. Wszak i ona pogodziła się z Bogiem i uczęszczała na mszę do kościoła, od pamiętnego dla niej historycznego przewrotu zaszłego we Francyi, wraz ze wstąpieniem na tron Napoleona III.
Pani Rougon osądziła, iż ksiądz Faujas może znów zacząć bywać na jej czwartkowych przyjęciach. Ale on się wymówił ilością pracy, oraz zamiłowaniem samotności. Pomyślała, iż chce jeszcze poczekać i wejść do jej salonu w roli try-
Strona:PL Zola - Podbój Plassans.djvu/228
Ta strona została skorygowana.