Strona:PL Zola - Podbój Plassans.djvu/306

Ta strona została skorygowana.

pragnąc utrzymać obmyślone przez siebie miano „Klubu Jezusa“.
— Niesłusznie się pan upierał — zawołał zniecierpliwiony i milczący od chwili ksiądz Faujas. — Nazwa taka odstręczyłaby wielu... a nielicznych członków klubu, którzyby się zgodzili do niego należeć, wyśmianoby najniezawodniej. Zechciej pan zrozumieć, iż religia powinna działać w danym razie pośrednio, nietaktownie byłoby wysuwać ją naprzód... niechaj ta młodzież raczej myśli, iż religia tu w grę nie wchodzi... Zechciejmy ich tylko złączyć, zabawić... żadnych innych celów przed nimi nie odsłaniając.
Sędzia spojrzał na prezydującego zebraniu księdza Faujas z takiem zaniepokojeniem, iż pan Delangre spuścił głowę, nie chcąc, by widziano uśmiech, od którego nie mógł się powstrzymać. Będąc zaś pod względem poglądów w zgodzie z proboszczem, pociągnął go za sutanę. Zrozumiawszy ów znak, ksiądz opanował się i zacznie łagodniej dodał:
— Przypuszczam, że pokładacie panawie nieco zufania w moją działalność?.. O tóż proszę was, pozostawcie mi swobodę ułożenia planu. Co zaś do miana owego klubu, najlepiej będzie wybrać coś prostego, naprzykład: „Klub młodzieży“. Wszak to najzupełniej odpowiada celowi, oraz dążnościom przyszłej instytucyi?...
Panowie Rastoil i Maffre zgodzili się na tę propozycyę, ubolewając wszakże nad nijakością po-