powiadam wam, że wszystko między nami skończone. Ani mi się ważcie do mnie przystąpić. Nie chcę waś znać więcej. Żegnam!
Ambroży i Alfons prawie z płaczem opowiedzieli rzecz całą Lucyanowi Delangre a ten pobiegł natychmiast do księdza Faujas, by zasięgnąć jego rady, którą zwykł był szanować z uwielbieniem ucznia względem swego mistrza.
Ksiądz Faujas codziennie spędzał w klubie całą godzinę, pomiędzy piątą a szóstą po południu. Przechodząc przez pierwszą salę, szedł zwolna z miną uprzejmie uśmiechniętą, zatrzymując się dla pomówienia z tem lub innem kółkiem młodzieńców, siedzących za stolikami, nigdy wszakże nie przyjmował zaprosin sobie czynionych i nie kazał sobie podać, chociażby szklanki wody z lodem. Szedł następnie do czytelni i, zasiadłszy przed wielkim środkowym stołem przykrytym zieloną sukienną serwetą, czytał i przeglądał dzienniki, składające się z pism wydawanych w Paryżu i na prowincyi, lecz wyłącznie konserwatywnego pokroju. Czasami coś notował w swym małym karneciku. Wychodząc, żegnał się dobrotliwym uśmiechem a bliższym znajomym podawał rękę. Zdarzało się, że zostawał w klubie dłużej niż godzinę, przypatrując się rozpoczętej partyi szachów, lub też odpowiadając na stawiane sobie pytania; mówił wtedy z ożywieniem a nawet z wesołością. Młodzież gorąco go polubiła i ogólne było zdanie:
Strona:PL Zola - Podbój Plassans.djvu/314
Ta strona została skorygowana.