Strona:PL Zola - Podbój Plassans.djvu/315

Ta strona została skorygowana.

— Gdy się z nim mówi, zapomina się najzupełniej o tem, że jest księdzem.
Wysłuchawszy opowiadania Lucyana o kłopotach komisyi, spowodowanych kandydaturą Wilhelma, powiedział, że się zajmie tą sprawą i rzecz załagodzi. W tym celu poszedł nazajutrz do doktora Porquier. Przedstawił mu całą sprawę. Doktór słuchał z wyraźnem pognębieniem. A więc ten wyrodny syn chciał go do grobu wpędzić swojem postępowaniem?... Więc niczego się nie ulęknie, przed niczem się nie cofnie! I hańbę chce sprowadzić na siwe włosy ojca! Cóż począć?... Jak zaradzić?... Ten nowy wybryk stokroć jest sromotniejszy od poprzednich. Chociażby bowiem podanie Wilhelma zostało wycofane, to wstyd nie może być zmniejszony! Ksiądz Faujas radził wysłać na jakiś czas Wilhelma do posiadłości doktora, położonej o kilka mil od Plassans a w takim razie ręczył, iż sprawę załatwi i skandal stłumi do szczętu. Tak się też stało. Skoro Wilhelm wyjechał, komisya odłożyła na bok nadesłane przez niego podanie, oświadczając, że skutkiem nieobecności kandydata, kwestya ta nie jest pilna i później dopiero zostanie oddana pod głosowanie.
O tem zręcznem załatwieniu przewidywanego skandalu, doktór Porquier dowiedział się od Lucyana Delangre podczas wizyty u podprefekta. Pobiegł czemprędzej na taras, wiedząc, że właśnie o tej porze ksiądz Faujas odczytuje brewiarz, przechadzając się po ogrodzie państwa Mouret.