cej rucha, z tej racyi odbywał Sergiusz, lubiący botanikę, wycieczki w okolicę Plassans i uzbierane rośliny rozkładał, suszył i gatunkował w popołudniowe godziny. Ztąd wyrodziła się przyjaźń z księdzem Faujas. Okazało się, że ksiądz zajmował się niegdyś botaniką i miał wprawę w układania zielników, nauczył Sergiusza wielu praktycznych sposobów obchodzenia się z zerwanemi roślinami, za co chłopiec był mu niezmiernie wdzięczny. Pożyczali sobie wzajemnie książek, rozmawiali o rzeczach przeczytanych, raz nawet poszli na daleki spacer dla wyszukania pewnej rośliny, która zdaniem proboszcza powinna była rosnąć w owej okolicy. Gdy Sergiusz był cierpiący, ksiądz Faujas odwiedzał go często i, przysunąwszy sobie krzesło do łóżka chorego chłopca, rozmawiał i nim całemi godzinami. Innemi dniami gdy był na nogach, szedł Sergiusz pod drzwi mieszkania proboszcza i stukał, skoro tylko kroki jego posłyszał. Stosunek ich stawał się coraz bliższy, tak że wkrótce mieszkania obudwu były im wspólne, albowiem zawsze jeden z nich przebywał u drugiego.
Mouret, spostrzegłszy to, wpadł w wielki gniew na syna, lecz najzupełniej bezskutecznie. Zżymał się więc i srożył przed Martą lub przed Różą, ilekroć przypuszczał, że Sergiusz rozmawia a księdzem:
— Co ten chłopak może mieć wspólnego z tym klechą?... Całemi dniami nie schodzi teraz na dół... nigdy go nie widzę... Siedzi przy swoim
Strona:PL Zola - Podbój Plassans.djvu/320
Ta strona została skorygowana.