Strona:PL Zola - Podbój Plassans.djvu/345

Ta strona została skorygowana.

za podmuchem księdza Fenil. Dziś ufa jednemu a jutro lub za godzinę drugiemu. Już nie wiedzieć ile razy gniewali się z sobą i znów godzili. Zobaczycie panie, że trzy dni nie miną a ksiądz Faujas będzie na nowo ulubieńcem w pałacu biskupim.
— Nie myślę — przerwała pani Paloąue. — Tym razem pogniewali się na seryo. Podobno biskup doznał już niemało nieprzyjemności z powodu księdza Faujas, lecz nigdy dotkliwej nie bolał jak obecnie, doszły go bowiem wieści o kazaniach dawniej przez niego głoszonych a bardzo źle notowanych w Rzymie. Nie mogę państwu opowiedzieć szczegółów, lecz wiem, że to sprawa zawiła... biskup otrzymał listy ze Stolicy apostolskiej, w których robią mu ztamtąd wymówki za popieranie księdza Faujas... Wiem i to, że dostał kilka ostrzeżeń drogą prywatną, zaczynają nawet krążyć po głoski, że ksiądz Faujas jest agentem politycznym.
— Któż to opowiada takie rzeczy? — spytała obojętnie pani Rougon, przypatrując się z takiem zajęciem postępującej naprzód procesyi, że przymrużyła aż oczy.
— Kto?... tego już nie pamiętam — odpowiedziała jeszcze obojętniej pani Paloque.
To rzekłszy, odeszła, mówiąc, że z innego okna na pewno lepiej będzie można widzieć procesję, postępującą ulicą de la Banne. Pan de Condamin zajął jej miejsce przy pani Rougon, szepcząc jej do ucha.