Strona:PL Zola - Podbój Plassans.djvu/45

Ta strona została skorygowana.

swe ręce i ramiona, grożąc, czy też szydząc, jakby chciał przycisnąć cafe Plassans do łona, by je zgnieść w straszliwym uścisku i szepnął sam do siebie:
— Głupcy, uśmiechali się dzisiejszego wieczoru, widząc mnie, idącego ulicami miasta!