rażaj się bezpotrzebnie... Pamiętaj, że ja teraz chwili spokoju nie będę miała, bolejąc nad twojem nieszczęściem, nocami nie będę mogła sypiać! Proszę cię, byś się oswoiła z myślą, że waryatów zamyka się w domu zdrowia!...
Wyrzekłszy to, pożegnała się i wyszła. A gdy Trouche pozostał sam na sam z księdzem, roześmiał się hałaśliwie, ukazując resztki czarnych zębów i rzekł:
— Tom się przysłużył naszej gospodyni! Powinnaby mieć dla mnie wdzięczność dozgonną! Jak jego zamkną, będzie mogła wyprawiać swoje hece po nocach i nikt jej nie przeszkodzi wić się jak wąż i gryźć się do syta!
Ksiądz przybrał poważny wyraz twarzy, spuścił oczy ku ziemi i milczał zamyślony, jakby nie słysząc słów szwagra. Wreszcie wzruszył ramionami i poszedł w głąb ogrodu, by się zagłębić w czytaniu brewiarza.