zdanie Misji w Chinach. Podczas obiadu był wesoły i widocznie starał się, by ani razu nie wspomnieć o lokatorach z drugiego piętra. Lecz gdy Oktawiusz powiedział, że spotkał księdza Faujas wychodzącego z pałacu biskupiego, Mouret, nie mogąc już dłużej panować nad swoją chęcią mówienia o nowo przybyłych, zabrał głos i gorączkowo roztrząsał drobiazgowe okoliczności, o których już mówił kilkakrotnie przed obiadem. Naraz, widocznie zastanowił się nad samym sobą i silnie się zawstydził swojej paplaniny. Mouret bowiem, jakkolwiek posiadał umysł drobiazgowy człowieka, który całe życie trudnił się handlem w prowincyonalnem, spokojnem miasteczku, wszakże miał poczucie sprawiedliwości w sądzie o ludziach i rzeczach, co wypływało u niego ze zdrowego rozsądku, znamionującego istotną treść jego charakteru.
— Prawdę powiedziawszy — rzekł, biorąc lichtarz z zamiarem udania się na spoczynek do swego pokoju — nie należy wtrącać się do spraw cudzych, niechajże więc ksiądz Faujas i jego matka żyją według swoich upodobań, nam nic do tego. Już mnie znudziło to bezustanne gadanie o tych ludziach. Umywam ręce i zostawiam ich w spokoju.
Tak minął cały tydzień. Mouret powrócił do dawnego trybu życia. Włóczył się po domu z kąta w kąt, gderał, napominał dzieci a całe popołudnie spędzał na mieście, trudniąc się interesami
Strona:PL Zola - Podbój Plassans.djvu/53
Ta strona została skorygowana.