Trouche, którzy z pałającemi oczyma śledzili każde jego stąpnienie po schodach, a gdy drzwi sieni zamknęły się na dole, Olimpia zbiegła do kuchni, gdzie zastała Różę, patrzącą przez okno na odjeżdżającego. Wsiadł z towarzyszami do powozu stojącego przed domem. Gdy konie ruszyły, Olimpia, nie mogąc ustać na miejscu z radości, znów pobiegła na górę i, chwyciwszy męża za obie ręce, zaczęła z nim wirowy, szalony taniec, zanosząc się od śmiechu, wyjąc i pokrzykując z nadmiaru szczęścia.
Marta jeszcze cały tydzień przeleżała w łóżku, pani Rougon odwiedzała ją codziennie, okazując córce skarby pieszczotliwej czułości. Państwo Faujas i państwo Trouche czuwali bezustannie przy chorej, zmieniając się kolejno. Nawet pani de Condamin przyszła ją parokrotnie odwiedzić. Nikt jej nie wspominał o mężu, a gdy sama zapytała się o niego, Róża rzekła: że pan musiał wyjechać do Marsylii za pilnemi interesami. Wszakże zszedłszy po raz pierwszy po chorobie do pokoju stołowego, Marta zaniepokoiła się i z pewną trwogą znów zapytała się o męża.
— Niech droga pani wypocznie... proszę się przestać niepokoić... — mówiła pani Faujas. — Przecież jesteś pani otoczona przyjaciółmi... byliśmy zmuszeni przedsięwziąść środki, zapewniające pani spokojne życie. Zrobiło się to rozważnie za wspólną naradą i tylko dla dobra pani.
Strona:PL Zola - Podbój Plassans.djvu/530
Ta strona została skorygowana.